Totus Tuus
Dawniej żyłem normalnie, byłem zwykłym chłopcem, który jak co dzień chodził do szkoły. Wszystko jednak zmieniło się od pewnego momentu.Zaczęło się zwyczajnie, w nudny poniedziałek obudził mnie budzik. Jak zwykle trzeba było iść do szkoły. Wstałem, zjadłem i wyszedłem. W szkole siedzę na lekcji chemii, aż tu nagle do klasy wchodzi mój sobowtór! Osoba wyglądająca zupełnie jak ja. Podchodzę do niego, chciałem go dotknąć, a on rzucił się na mnie mówiąc: ,,Wreszcie Cię znalazłem", kiedy go przytulałem z początku nie wiedziałem, co się dzieje. Co najbardziej mnie zdziwiło, klasa śmiała się, a pani mówi do mnie: ,,Karol! Co Ty wyprawiasz?", mnie z początku zamurowało, a klasa coraz bardziej śmiała się. ,,Siadaj do ławki! Dlaczego tu tak stoisz?" - zapytała mnie nauczycielka. Zadziwiające było to, że tylko ja widziałem swojego sobowtóra. Wszyscy inni mieli mnie za wariata, a on zniknął! Kiedy mówiłem prawdę moim rodzicom i siostrze, myśleli,że oszalałem, wysłali mnie do psychiatryka, ale udało mi się uciec. Tak, to przeciętny dzień z życia gimnazjalisty. Nagle widziałem jakieś dziwne kartki idąc przez las, spadające z nieba. Na tych kartkach było napisane: ,,Bóg..." i padały za mną jak deszcz.
Kiedy wieczorem nie wiedziałem, co robić podszedł do mnie mój sobowtór i mówił do mnie:
- Dlaczego tu tak siedzisz?
- Nie mam gdzie się podziać - odpowiedziałem.
- Nie lękaj się niczego.
- Jak mogę się nie lękać, skoro wszyscy mają mnie za psychopatę? - zapytałem.
- Bóg jest z Tobą, czego Ci więcej potrzeba? - Zapytał mnie i odpowiedział, po tych słowach nie wiedziałem co mówić. On wziął mnie za rękę i poszliśmy przez las do wody, tuż przed zmrokiem. Szliśmy po wodzie, suchą nogą, rozmawiając dalej.
- Kim Ty właściwie jesteś? - zapytałem.
- Tobą. - odpowiedział.
- Jak to mną? - zapytałem.
- No, może nie do końca Tobą, ponieważ jestem z przyszłości.
- W to nie wątpię - odpowiedziałem - Ale jak to jesteś z przyszłości? Po co tutaj przyszedłeś?
- Podjąłem zły wybór. Przyszedłem Ci go uświadomić. - odpowiedział.
- W taki sposób,że wszyscy mają mnie za wariata? Dzięki... - powiedziałem.
- Nie zrobiłem tego bez powodu, wszystko odkręcisz, sam, zobaczysz. Lecz wpierw musisz mi zaufać, a zobaczysz co mam na myśli. - odpowiedział mi.
- Jak mogę Ci nie ufać? Stary, po pierwsze chodzimy po wodzie, po drugie jesteś mną. Ufam Ci - z wielkim zdumieniem powiedziałem mu to.
- Więc słuchaj. Po ukończeniu technikum bez zastanawiania się poszedłem do pracy jako sprzedawca. Mijały lat, ja nie byłem szczęśliwy, ciągle miałem pewien brak w sobie, ale nie odpowiedziałem na to. W starości objawił mi się Bóg i mówił do mnie: ,,Wołałem Cię! Nie odpowiedziałeś na Me wezwania." Na to mu powiedziałem: ,,Panie, wybacz mi. Ja to zmienię, zrobię cokolwiek będziesz chciał." Tak oto znalazłem się tutaj. Bóg chce, żebyś wybrał Jego drogę, zrozum, masz powołanie! - na tą historię padłem na twarz i zacząłem łkać. To nie były inne łzy, jak łzy szczęścia i radości.
- Wstań. Czas rozpocząć plan działania - powiedział mi.
- Co mam zrobić? I jak? - zapytałem.
- Wróć do miasta, wiem,że jest okres komunizmu, ale on się zakończy. Komuniści uznają Cię za psychopatę i zabiją. Potem w trakcie pogrzebu wstaniesz i będziesz żył. - odpowiedział mi.
- Co?! Nie chcę umierać! - wykrzykując to zbladłem.
- Nie umrzesz, lecz będziesz spał. Zaufaj mi - powiedział.
Nie wiedziałem co robić, ale chyba nie miałem wyboru. Miałem to zrobić więc powiedziałem ,,Zrobię to" i tak też było. Wróciłem do miasta i przy ratuszu zastrzelono mnie,bo myśleli,że stanowię zagrożenie. Bałem się, przed śmiercią, ale zaufałem Bogu. Nagle pojawiłem się w jakimś białym pomieszczeniu i był tam Jezus. On mi wszystko rozjaśnił. Pożegnawszy się z Nim wróciłem na ziemię. Byłem w trumnie, zacząłem drzeć się i kopać w trumnę, otworzyli ją. Kiedy wychodziłem z niej, wszyscy nie wiedzieli co odpowiedzieć, wyszedłem na ambonę i mówiłem do ludu:
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Lud nic nie odpowiedział, a ja zacząłem wszystko wyjaśniać. Kiedy doszedłem do momentu rozmowy z Jezusem, wszyscy się zdziwili. Ja mówiłem:
-Jezus powiedział mi, że to moja próba, wszystko się odwróci, nie będzie komunizmu. Co najważniejsze powiedział,że mnie kocha. Kocha każdego.
Morał z tego taki,że dużo ludzi boi się ukazywać swoje powołanie - ja się nie boję.
Na te słowa wszyscy wstali i zaczęli klaskać, a byli wszyscy moi znajomi. Tak kończy się historia chłopca, który dzisiaj jest w sutannie. Jestem dumny z tego i szczęśliwy, że Bóg mnie wybrał.
Karol Lewit
Każdy z nas jest do czegoś powołany, każdy ma inną drogę życia, ze względu na to, Bóg chce żebyśmy się nie bali, ale może warto. Dla Niego. Resztę rozważania tego opowiadania zostawiam Wam.
*Ty też możesz podać swój pomysł na artykuł! Czekam na Twoją wiadomość!
Wejdź na Fanpage i napisz swój własny pomysł na artykuł
Wejdź na Fanpage i napisz swój własny pomysł na artykuł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz