WSTĘP: Akcja dzieje się w 1543 roku, główny bohater to za dnia kowal, a nocą skrytobójca z Bractwa. Opowiadanie mówi o losach bohatera w Bractwie oraz podczas trudnej dla niego decyzji.
Śmierć
Mateusz Orzeł
Pewnego dnia o poranku, kiedy nie było żadnej chmurki na niebie, postanowiłem zmienić coś w sobie. Jestem kowalem w Falkret, mam swojego czeladnika, który lubi mi pomagać, ale nocą jestem kimś innym. Jestem skrytobójcą, zabójcą Bractwa. Chciałem to zmienić. Szef wezwał mnie do siebie, wtedy byłem ciekaw, czego chce.
Pamiętam jeszcze naszą rozmowę, opowiem Ci.
- Ach...W końcu przyszedłeś, cóż...nie spieszyło Ci się. - mówi znudzony szef.
- Mam wiele spraw na głowie - odpowiada Skrytobójca.
- Dobrze, nieważne. Mam dla Ciebie kolejny kontrakt. - mówi do niego szef, patrząc zdziwioną miną.
- Dawniej byliśmy rodziną, teraz ludzie przychodzą i odchodzą. Kogo mam zabić? - pyta bohater.
- Spotkałem się z kontaktem, który chciał, by zginęła Atmora. Zabij ją, a otrzymasz zapłatę. - odpowiada szef.
- Ja....ale... - przestał mówić bohater.
- Co Ci znowu nie pasuje? - pyta szef.
- Ja ją znam. Była moją dziewczyną. - mówi bohater.
- Znasz zasady, wziąłem pieniądze od kontaktu. Musi zginąć. - odpowiada zdenerwowany szef.
- Nie mogę. Nie zrobię tego, ja...kocham ją. - mówi bohater.
- Ty mały wredny.... - wstrzymuje się szef, po czym dodaje - Przystępując do bractwa wiedziałeś na co się piszesz, nie możesz teraz odmówić. Masz ją zabić. Powiedz mi jeszcze raz, że nie możesz a zajmę się Tobą, a kontrakt przekażę komu innemu.
- Nie możesz...Ja nie mogę. - odpowiada bohater.
- Tak nie będzie. Straż! - do pomieszczenia zbiega się straż - Pojmać go, związać i uwięzić.
- Zapłacisz mi za to! Nie pozwolę Ci jej skrzywdzić!
- To się okaże. - mówi szef.
Akcja przenosi się do więzienia Bractwa.
- I tak tutaj trafiłem. Nie mogłem zabić Atmory, mojej ukochanej. Muszę się stąd wydostać.
- Nie wydostaniesz się, to pomieszczenie to kamień. Jeden wielki kamień, dobrze, że łóżek nie mamy kamiennych. - mówi więzień Roppe.
- Muszę. Nie mogę jej stracić. - mówi bohater.
- Jest jeden sposób, ale nie mam pewności czy mogę Ci ufać. - odpowiada Roppe.
- Przecież widziałeś jak strażnicy mnie tutaj wnieśli! - odpowiada unosząc głos bohater.
- Tak, ale przypominam Ci, że to przez Ciebie znalazłem się w tym miejscu. Ty mnie pojmałeś i skazałeś na tortury, a kiedy nie mogłeś wyciągnąć ze mnie informacji, próbowałeś różnych sztuczek.
- odpowiada zdenerwowany Roppe.
- Pomogę Ci, możesz mieć tylko moje słowo. - mówi bohater.
- Nie mam zbytnio wyjścia, cóż… najwyżej zginiemy. - mówi Roppe po czym dodaje: Chodź tu, spróbuj się przybliżyć. Rozetnę Ci łańcuchy.
- Czy wcześniej też miałeś w ręce nóż? - pyta bohater.
- Nie, ale wiesz...magia czyni cuda. - odpowiada Roppe.
- Jesteś magiem? Nie wierzę...Dawno nie spotkałem żadnego maga, jakim jesteś magiem? - ponownie pyta bohater.
- Ognia, ogień jest moim żywiołem. - odpowiada Roppe.
- Cóż, wybacz, że Ci to zrobiłem. Nie powinienem był Ci tego zrobić.
- W porządku, wiejmy stąd.
Roppe rozciął mi łańcuchy, po czym magią ognia stopił kamień i wyszliśmy kanałami. Docieramy do miasta, do Falkret, gdzie była moja ukochana Atmora. Cały czas myślałem o niej. Będąc z nią czułem się dobrze, chciałem jej to powiedzieć. Atmora prowadziła sklep kupiecki, musiałem do niej iść, biegliśmy razem z Roppe. Kiedy dotarliśmy do Falkret, zatrzymaliśmy się przed bramami i opowiedzieliśmy strażnikom, że Atmorze grozi niebezpieczeństwo. Strażnicy natychmiast podwoili czujność i ochronę, więc sądziliśmy, że nic jej się nie stanie. Wbiegliśmy następnie do sklepu Atmory, wtedy pamiętam, że rzuciłem jej się na szyję i ją pocałowałem.
- Atmoro....Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, ale...wiedziałam kim jesteś. - mówi Atmora.
- Skąd? - pyta bohater.
- Przejrzałam listy, które miałeś w domu. Wiedziałam, że jesteś skrytobójcą, bałam się, że kiedyś mnie zabijesz, ale teraz straciłam wszelkie obawy o to. - odpowiada Atmora.
- Cieszę się, ale jesteś w niebezpieczeństwie. Szef kazał mi zabić Ciebie, a ja nie potrafiłem tego zrobić. Strażnicy przy bramach nie rozpoznali mnie za jednego z nich, powiedziałem, że złapałem jednego z nich ludzi i wygadał się.
- Nie chcę Wam przeszkadzać moje drogie gołąbeczki, ale właśnie strażnicy stoją przed drzwiami. - mówi Roppe.
- Wpuśćmy ich - odpowiada Atmora.
Strażnicy wchodzą do domu.
- Stać! Nakazuję Wam stać. Ty! - Wskazuje na bohatera - Jesteś skrytobójcą! Odpowiesz za swoje występki! Reszta, jesteście współwinni!
Nagle drzwi dosłownie wpadły do środka, a wszystkie wejścia zawaliły się tak, jakby ktoś chciał, żebyśmy zostali w środku. Wtedy rozległ się ogromny ogień i dym. Strażnicy zginęli. Nie mogliśmy ich uratować, próbowaliśmy uciekać z Atmorą i Roppem.
- Roppe! Jesteś magiem ognia, tak? Spróbuj zapanować nad tym ogniem! - mówi bohater.
- Staram się, ale...to tak jakby ktoś znacznie potężniejszy oddziaływał z drugiej strony na ogień, który wchodzi tutaj. Coraz trudniej zapanować mi nad nim! - krzyczy Roppe.
Wtedy wszyscy zaczęliśmy się dusić, a z zewnątrz było słychać:
- Trzeba było ze mną nie zadzierać! - krzyczał szef.
- Twój szef jest magiem? - pyta Atmora.
- Em... tak, zapomniałem. - odpowiada bohater.
Wtedy z zewnątrz było słychać strzały. Wydawało mi się, że szef zginął od jednej z nich. My...wydawało nam się, że było już po nas. Straciliśmy przytomność i spadliśmy na ziemię. Wtem obudziłem się na placu w Falkret i widziałem Roppego i Atmorę na krzesłach drewnianych, a na głowie mieli sznurki, byli przywiązani do słupa. Wtedy usłyszałem, jak Jarl Tonor, władca naszego miasta mówił:
- Masz wybór skrytobójco. Wszyscy zawiniliście i wszyscy powinniście zginąć narażając nasze miasto, wybierz więc kto ma zginąć. Albo Atmora, albo Roppe.
- Dlaczego każesz mi wybierać? Dlaczego ja nie jestem tam zamiast jednego z nich? - mówi bohater.
- Ponieważ to Tobie przypadł zaszczyt wybrania, kto ma zginąć. - odpowiada Jarl Tonor.
Po dłuższym zastanowieniu się wybrałem, by zginął Roppe.
- Wybierasz Roppe? Musisz się nauczyć. Nie zginie Roppe, zginie Atmora.
- Nie możesz tego zrobić! - krzyczy bohater i szarpie się.
Wtedy obudziłem się, byłem na łóżku w jakiejś komnacie a koło mnie stała Atmora i jakichś dziwny koleś w niebieskiej szacie.
- Myślałem,że zginęłaś... - mówi bohater.
- Spokojnie,to nie byłam ja. Ta cała egzekucja to był sen, koszmar, ponieważ próbowaliśmy Cię razem z Vetrenem wyciągnąć ze śpiączki. Widzieliśmy ten sen.
- A co z Roppem? - pyta bohater.
- Jest w pokoju obok - Odpowiada Vetren. Po czym dodaje: Twój szef nie żyje, nagrodę za Twoją głową wykupiłem. Do tego uratowałem Ci życie, chyba jesteś mi coś winny, nie uważasz?
- Stokrotne dziękuję przyjacielu - mówi bohater.
Wtedy wstałem i mocno przytuliłem się do Atmory, obiecałem jej, że nigdy nie zrobię czegoś takiego oraz że będę dobry,że nie będę należał do sekt. Tak wyglądało moje życie i taka jest moja historia, której nie zmienię choćbym nie wiem jak chciał, Pekodo.
- Nie masz złej historii - odpowiada Pekoda po czym dodaje: Słyszałam gorsze, teraz ważniejsze jest,żebyś skupił się przy pomocy w organizowaniu ślubu dla mnie.
- Tak. Masz rację, to było czterdzieści lat temu. Bardzo dawno, bardzo. Nie stresuj się tak, wszystko będzie dobrze. Zawsze każda bajka ma dobre zakończenie.
- Masz rację, odpowiada Pekoda. Tak to się zaczęło i tak to się skończyło.
*Ty też możesz podać swój pomysł na artykuł! Czekam na Twoją wiadomość!
Wejdź na Fanpage i napisz swój własny pomysł na artykuł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz